Pierwsza Gosia podała co będzie tematem przepisu miesiąca. Druga Gosia ogłosiła, że sezon morelowy jest w pełni, co mnie nieco zdziwiło, ale z tym zdziwieniem przyjęłam to jako pewnik. Trzecia Gosia, moja siostra, będąc ostatnio w odwiedzinach prosiła żeby zakupić niebieski ser pleśniowy. W życiu nie pamiętam do czego miał być, chociaż było to niecałe 2 tygodnie temu! Ona wyjechała, ser pozostał. I w ten sposób wszystkie trzy przyczyniły się do powstania całkiem miłej, kobiecej sałatki (miały się w niej znaleźć też truskawki, ale zapomniałam i zjadłam je na śniadanie:) Dosyć jednak kalorycznej:) co akurat mnie nie przeraża, ponieważ od jutra zaczynam przygotowania do wrześniowego półmaratonu, więc będę miała co zrzucać. Btw, zaczęły się zapisy na marcowy półmaraton w Berlinie, miejsc jest sporo, ale co z głowy to z głowy, więc jesteśmy już zapisani.
Sałatka z morelami
2 garście sałaty (np. rukola,dębowa i rzymska)
ok. 8 sztuk moreli
kilka sztuk orzechów nerkowca
kilka plastrów niebieskiego sera pleśniowego
1 łyżka kremu balsamicznego
1 łyzka octu balsamicznego1/2 łyżeczki mielonej trawy cytrynowej (ze słoika)
1 łyżeczka miodu
Cudne kolorki!!! Z tym sezonem morelowym sama się zdziwiłam, jak mi pani w warzywniaku zakomunikowała, że to najlepszy czas na morelowe przetwory :)
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie urok sałatek!
OdpowiedzUsuń