To tak ku pamięci, 35 półmaraton w Berlinie zaliczony. Pogoda super, w życiu lepiej mi się nie biegło na żadnym biegu jak tam. Ten dzień, ten moment i brak przygotowania w ogóle nie miał znaczenia. Najlepszy bieg jak dotąd. Opaski na rękę zmieniły kolor z pomarańczowego na zielone;-) I kilka słów na temat hotelu. Steigenberger Hotel am Kanzleramt godny polecenia. Przesympatyczna obsługa, blisko dworca, blisko centrum, Reichstag na wyciągnięcie ręki.
A teraz makowiec, na który od dawna miałam ochotę. Po pierwsze jest bez ciasta, a po drugie z jabłkami. Dałam mniej miodu, zamiast cukru erytrytol i mogę jeść bez wyrzutów sumienia. Prawie bez wyrzutów, bo masa ma całe mnóstwo różnego rodzaju suszonych owoców, ale kto by się tym przejmował.
Makowiec z jabłkami
750 g masy makowej
5 jajek
5 łyżek kaszy manny
2 duże jabłka
sok z cytryny
1 łyżka miodu
Tortownicę 23 cm wyłóż papierem do pieczenia. Piekarnik nastaw na 180 stopni.
Jabłka obierz i starkuj plasterki. Skrop cytryną i dodaj łyżkę miodu.
Żółtka oddziel od białek. Białka ubij na sztywno, żółtka na białą, gęstą masę. Do maku dodaj kaszę i połowę jabłek, następnie żółtka i na końcu powoli białka. wylej połowę masy do tortownicy, wyłóż na nią drugą połowę jabłek, a następnie resztę masy. Wyrównaj i wstaw do piekarnika. Piekłam 55 minut.
Gratulacje Aga! Ja również jestem po warszawskiej połówce. Było super, życiówka na koncie i moc pozytywnych wrażeń. Głód biegania nadal wielki :)))). Świątecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki Gosia i wzajemnie i gratulacje i świąteczne pozdrowienia:-)))
UsuńPodziwiam Cię z tym bieganiem, ja tak strasznie nie lubię...
OdpowiedzUsuńCiacho wygląda wspaniale :)
Też nie byłam sympatyczką biegania. Krótkiego dystansu poniżej 10 km nadal nie jestem. Ale jak już się złapie bakcyla to coś człowieka gna;-)
Usuń