Ponieważ zmogła mnie choroba, mogę spokojnie pododawać przepisy z ostatniego czasu(pisać mogę, mówić nie bardzo). Wiele ich nie będzie, ale zawsze to lepsze niż cisza na blogu. Dzisiaj pasztet stąd. Podam przepis po drobnych zmianach. Czysta kosmetyka związana z zawartością szafek w kuchni. Fasolę miałam z puszki, masła orzechowego nie znalazłam, ponieważ ostatnie jakie zrobiłam to kokosowe, które nie bardzo mi pasowało do tego pasztetu, stąd u mnie migdały. Jest to najlepszy pasztet warzywny jaki do tej pory robiłam i w końcu mogę go pokazać (wcześniejsze się nie nadawały do upublicznienia). Szczerze mówiąc z przypraw, spokojnie można dodać majeranek. Zrozumiałam to, gdy spróbowałam już po upieczeniu:)
Pasztet z fasoli
1 puszka fasoli (przelanej wodą i odsączonej)
1 duża cebula pokrojona w pióra
3 łyżki oleju rzepakowego
1 średniej wielkości gruszka
1 garść uprażonych na patelni i posiekanych migdałów
2 szczypty suszonego rozmarynu
2 jajka
sól i pieprz do smaku
Keksówkę (u mnie 21x11) wyłóż papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzej do 180 stopni.
Cebulę zeszklij na rozgrzanym oleju, dodaj pokrojoną gruszkę i rozmaryn, duś aż gruszka zmięknie.
Do miski przełóż fasolę dodaj resztę składników i wszystko razem zblenduj. Wyłóż do foremki, wstaw do nagrzanego piekarnika. Piecz 45 minut. Można dłużej, ale może być zbyt suchy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz