Została mi okara z produkcji mleka sojowego. Zastanawiałam się co z
nią zrobić. Nie miałam ochoty ani na pasztet, ani na kotlety, a chleba nie
planowałam robić. Batoniki też odpadały. Pomyślałam, że może by ją zamarynować.
Matko. Droga przez mękę z fatalnym efektem końcowym. Wizualnym, bo smakowo
bardzo fajnie. Bardzo ciężko uzyskać z niej zbitą masę, która w trakcie krojenia się nie rozpadnie. Zawinęłam ją mocno w gazę, obciążyłam, odstawiłam na kilka godzin, a i tak rozlatywała się i podczas krojenia, i już po zamarynowaniu.
Marynowana okara
około 250 g okary
3 ząbki czosnku
sok z 1 cytryny
zioła dalmatyńskie
sól i pieprz
sól i pieprz
olej rzepakowy
Z okary uformuj prostokąt, zawiń bardzo mocno w gazę, obciąż i odstaw na kilka godzin, a nawet i na całą noc do lodówki.
Do słoika włóż na spód pokrojony na ćwiartki jeden ząbek czosnku, na to pokrojoną okarę, następny ząbek i znowu okarę. Olej, sok z cytryny, zioła dalmatyńskie, sól i pieprz wymieszaj razem i wlej do słoika. Odstaw na 2 doby do lodówki.
Z okary uformuj prostokąt, zawiń bardzo mocno w gazę, obciąż i odstaw na kilka godzin, a nawet i na całą noc do lodówki.
Do słoika włóż na spód pokrojony na ćwiartki jeden ząbek czosnku, na to pokrojoną okarę, następny ząbek i znowu okarę. Olej, sok z cytryny, zioła dalmatyńskie, sól i pieprz wymieszaj razem i wlej do słoika. Odstaw na 2 doby do lodówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz